czwartek, 14 sierpnia 2014

Prolog: Anioły...

Perspektywa Hiashiego:
"Hikari Tenshi, kunoichi z Lasu Aniołów zakochała się w Hiashim Hyudze bez pamięci i z wzajemnością. Jednak ich romans nie mógł trwać, gdyż ona służyła Łowcom, a on był jej celem.
Łowcy Grzechu, od wieków działali w ukryciu, jak cichy morderca śledzili swoje cele, obserwowali i ukazywali ból tym, którzy na niego zasługiwali.
Hikari dała początek życia swej córce i następczyni Hinacie. Hinata wydawała się wątła i nijaka, lecz to cechuje łowców, niepozorność i początkowa niewinność. Hiashi nie wiedział, jak pomóc córce.
Musiał dawać pozory okrutnego ojca, bo znał jej przeznaczenie."
 - Czytałem cicho pamiętnik mej ukochanej.
Łza spłynęła po moim policzku. Wciąż i wciąż widziałem w głowie nasze wspomnienia, które razem, ja i Hikari tworzyliśmy.
Któregoś dnia Hikari zniknęła w walce z Orochimaru. Znalazłem ją konającą po walce z nim w pobliżu lasu Aniołów.
 - Hiashi.... chroń naszą córeczkę... daj... daj jej moje... pamiętniki... moje rzeczy... niech będzie... niech zostanie... Łowczynią... wiem... że to jej przeznaczenie... Widziałam ją... - Uśmiechnęła się słabo, miała krew na zębach.
 - Muszę ci pomóc!
 - Iie... musisz chronić naszą córkę... - Uśmiechnęła się, nie usłuchałem jej jednak.
Wziąłem ją na ręce i skierowałem się w kierunku głębi lasu. Słyszałem jej protesty, ale zignorowałem je.
 - Siostro! Cóżesz się stało?! - Jej brat, Levene pojawił się obok mnie.
Czułem ogromny ból w klatce piersiowej.
 - Ura-uratuj ją... - Wyszeptałem i dałem ją delikatnie medyczce, sam opadłem na kolana kaszląc krwią.
Matka Hikari, Kokoro podbiegła do mnie i zaczęła leczyć.
 - Walczyła z Orochimaru... nie mogłem nic zrobić... - Pomiędzy słowami kaszlałem posoką.
 - Jest nadzieja... gdyby tutaj została przeżyłaby. - Zimny ton głosu jej ojca uderzyły we mnie, jak pięść. - Ty odejdź.
Nie miałem wyjścia... wyniesiono mnie, a ja na nowo mogłem zaczerpnąć świeżego powietrza.
Westchnąłem ciężko. Zrobiłem, co kazała mi uczynić, ale cóż z tego, skoro moja jedyna córka ma mnie za potwora?
Liczę, że będzie dobrą łowczyniom...
 - Hiashi-sama! Pańska córka, ona... - Uciszyłem go skinieniem dłoni.
 - Niech idzie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz