czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 5: Rodzina Hinaty


Sorki, że tak późno, ale jestem leniwa :p

Perspektywa Akumu:
Hinata szła przy mnie i mojej siostrze. Mimo, że twarz Hyugi nie zdradzała zdenerwownia, ja to wyczułem. Rozumiałem jej strach. W końcu... uciekła z domu. Bała się, że ojciec jej nie przyjmie.
Ja i Akaia jesteśmy tutaj, aby wesprzeć Hine-chan. Zamknąłem na moment oczy, a gdy je otworzyłem patrzyłem w ciało Hinaty, jej serce biło szybko, nie płynnie, jakby miało wyskoczyć z piersi, jak tak dalej pójdzie to chakra ją szybko opuści i straci przytomność! UGH!
Akaia posłała mi pytające spojrzenie, co znaczyło, że zauważyła moją złość. Westchnąłem wewnętrznie i uśmiechnąłem się szeroko, co ją uspokoiło.
 - Jesteśmy. - Wyszeptała Hinata zatrzymując się.
Obejrzałem ją dokładniej, długie rękawiczki z zabezpieczeniami na końcu podobnymi do zapięcia paska od spodni, ciało skryte pod materiałem skrywające tajemnice. Ledwie widoczne tatuaże połyskiwały złowrogo na jej brzuchu.
 - Hinato, tajemnica. - Akaia lekko wskazała na jej brzuch.
 - Hai, hai. - Hyuga delikatnym ruchem dłoni zakryła swoją chakrą znaki na ciele.
Niedługo te tajemnice ją wykończą - przeszło mi przez głowę.
Nim się spostrzegłem Hyuga otworzyła bramę kierującą do swej posiadłości. Przeszliśmy przez nią. Słyszałem szepty członków klanu Hyuga.
 - Czy to ona?
 - Iie. Hinata-sama nie żyje.
 - To musi być ona!
Niedowierzenie, strach, szczęście i szok - te emocje pływały swobodnie w ich tonach.
Byliśmy już przed domem Hinaty. Stała z ręką na drzwiach, obecna ciałem, nie obecna duchem. Na nowo zbadałem jej chakrę, jest jeszcze gorzej niż wcześniej.
 - Hina-chan. - Na szczęście Akaia potrafiła ją uspokoić choćby słowem.
Obróciła lekko głowę do nas i posłała nam uśmiech, który widzieliśmy tylko z profilu, ale to wystarczyło, aby nas uspokoić.
Delikatnym ruchem otworzyła drzwi.
 - O-ohayou... T-to ja! Wróciłam! - Była niepewna, co skutkowało jej jąkanie.
Przez lata wyzbyła się go, bywały oczywiście momenty, w których... no cóż... wracała nieśmiałość, jak ten. Rozejrzałem się po domu, a raczej korytarzu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to schody z dziurą, z której wychylał się bialutki piesek.
 Na widok Hinaty radośnie zaszczekał i rzucił się do jej nóg, lizał i tulił się do Hyuugi.
 - Hinata-neechan? - Z pomieszczenia wyszła jakaś drobna, kasztanowłosa dziewczynka, na oko miała jakieś dziesięć lat może trochę więcej.
Jednak nie spodziewałem się tego, że ta mała zaatakuje Hinę, instynkt wziął górę. Przywołałem kuszę i wycelowałem w małą, trafiłem w jej ramie, tak, że odleciała wprost na schody.
 - Hanabi-sama?! Nic ci się nie stało?! - Z góry zbiegł jakiś służący klanu Hyuga, wywnioskowałem po oczach.
 - Ona wróciła... - Otarła krew z kącika ust i patrzyła wściekle w Hinatę. - Jak mogłaś zostawić mnie i ojca?! Pomyślałaś o tym, co czujemy?! Nie! Bo lepiej było sobie uciec!
Ciemnowłosa nie odpowiedziała tylko patrzyła w twarz siostry, jak mi się wydaje, i stała. Po prostu stała! Nic! W pierwszej chwili zastanawiałem się, czy w ogóle oddycha!
 - Dosyć Hanabi. - Odezwała się po jakimś czasie, przerwała brązowowłosej tę całą "kłótnie" - Odeszłam, bo musiałam.
 - Mówisz tak, bo byłaś słaba! Ale wiesz?! Słaba okazałaś się, gdy opuściłaś nas!
 - Hanabi. Jesteś samolubna. Nie wiesz, jak to było być słabą! Najsłabsza dziedziczka w klanie Hyuga! Ty? Ty byłaś idealna! Silna! Taką, jaką chciał każdy! - Zerknąłem na twarz przyjaciółki, gorące łzy spływały po jej policzkach.
Wyciągnąłem flet i zacząłem cicho grać, aby uspokoić niemiłą atmosferę. Udało się.
 - Arigatou, Akumu-kun. - uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością przyjaciółka.
 - Nie musisz dziękować.
Właśnie w tym momencie ktoś wyszedł z KOLEJNEGO pomieszczenia. Miał surowy wyraz twarzy, chłodne, białe oczy oraz potężną chakrę.
 - Co to za...? Hinata? - Podszedł do Hyugi, a ja uniosłem kuszę, by być gotowym do obrony towarzyszki.
 - Otousan... ja... gomennasai... ja... - Hinata nie wiedziała, co powiedzieć i nie musiała. Jej ojciec ją po prostu mocno przytulił, a ja opuściłem broń.
Przez moment zatęskniłem za swoją rodziną, ale szybko to odrzuciłem.
 - Otousan! - Hanabi wstała i podbiegła do ojca.
 - Cicho, Hanabi! Powinnaś się cieszyć, że twoja siostra wróciła!
 - A-ale... ona uciekła. Nie powiadomiła nikogo.... odeszła! Zostawiła nas!
Hinata popatrzyła z troską na siostrę, nachyliła się nad nią i szepnęła:
 - Chciałam być silna, aby was chronić.
 - Neechan... - Młodsza Hyuga nie wytrzymała i rzuciła się na szyje Hinaty z płaczem.
Piękny obrazek rodzinny. Poczułem, że jesteśmy tutaj z Akaią zbędni.
Już mięliśmy wyjść, gdy głos pana domu nas zatrzymał:
 - A wy to kto?
 - To moi przyjaciele, Akaia Yuuki oraz Akumu Yuuki. Dzisiaj zostali oficjalnie obywatelami Konoha-Gakure. - Hinata powiedziała to, co jakiś  czas temu Hokage.
Złożyliśmy przysięgę, ale niestety. Jesteśmy z siostrą na razie genninami, podobnie, jak Hinata i musimy to nadrobić, a za rok znowu
odejdziemy... aby stać się pełnoprawnymi Łowcami Grzechu.
 - Na ile zostajesz, Hinato?
 - Na rok... Później odchodze dokończyć trening.
 - Wrócisz?
Milczenie odpowiedziało małej Hyudze. Hinata nie zadecydowała, była rozbita, jak kubek po zetknięciu z podłogą. Łatwo jest go zniszczyć, ale gorzej naprawić. Miała za złe rodzinie takie traktowanie, ale mimo to chciała zostać z nimi. Przynajmniej jednym z wielu kawałków.
Pragnęła też powrócić do Lasu Aniołów, ze względu na trening, a także poprzysiągła sobie pokonanie Amei.
Rozdarta na dwie części. Westchnąłem w duchu i popatrzyłem na członków rodziny Hyuga. Na miejscu Hinaty wolałbym iść z powrotem do Lasu Aniołów.
 - Rozumiem. Brak decyzji.
 - Hai... Czy Akaia-chan i Akumu-kun mogą zostać przez ten czas w majątku Hyuga?
Popatrzył na mnie i milczącą siostrę, a po chwili kiwnął głową.
 - Zaraz cię opatrze, Hanabi-sama. - Akaia chciała pomóc Hyudze, ale ta popatrzyła na nią nieufnie i poszła do jakiegoś pokoju. Chyba uważa, że ukradniemy jej siostrę.
 - Musicie jej wybaczyć. - Pan Hyuga westchnął cicho. - Przy okazji.  Jestem Hiashi Hyuga, ojciec Hinaty i Hanabi, głowa klanu Hyuga. Miło mi powitać przyjaciół mej starszej córki.
 - Zaprowadze ich do wolnych pokoi, otousan. - Hinata zaczęła wchodzić po schodach, a my w ślad za nią, oczywiście się lekko skłoniliśmy panu Hyuga.
Hinata pokazała nam mieszkanie. Miała ogromny dom. Spędziliśmy pół dnia na zwiedzaniu posiadłości, a i tak sądze, że będe pytał gdzie jest toaleta.
Leżałem teraz u siebie w pokoju. Wybrałem ten blisko schodów, siostra na przeciw mojego, a Hinata zajęła swój stary pokój na strychu.
Zapytałem ją, czemu tam.
 - Bo tam jest najlepszy widok na księżyc. - Tak... granatowowłosa kocha to, patrzeć w księżyc.
Zamknąłem oczy na chwilę, ale jak to bywa po długim i wyczerpującym dniu usnąłem od razu.

3 komentarze: