Perspektywa Hinaty:
Ucieczka nigdy nie była moją mocną stroną. Byłam fatalna w maskowaniu chakry, a za sobą miałam starszą siostrę mojego przyjaciela Kiby i jej oddział poszukiwawczy.
- Hinata! Stój!! - Krzyczała za mną, nie odpowiedziałam jej.
Musiałam uciekać, musiałam zająć się treningiem w odosobnieniu, u boku mojego wuja, Levena.
Levene był bratem bliźniakiem mojej matki, Hikari. Hikari wywodziła się z klanu zabójców zwących siebie "Łowcami Grzechu".
Znacie może Trzy najgorsze grzechy? Oto i one:
1. Morderstwo.
2. Święto-kradctwo.
3. Zdrada.
Łowcy Grzechu polują na ludzi, którzy dopuszczą się któregokolwiek z powyższych i dają mu sprawiedliwość. Zamykają w fikcyjnym świecie, gdzie godzina trwa rok bólu. Fizycznego, psychicznego... Wszystkie rodzaje zła, jakich się dopuścili puszczają w sposób nienormalnie szybki, a sprawiający ogromną ilość cierpienia.
Pewnie się teraz pytacie: "Skąd ona to wie?". Odpowiedź jest prosta, pamiętniki mojej matki, można uznać to za szaleństwo, ale moja kochana mama wiedziała, że jedynie ja mogę rozwikłać jej zagadki.
No cóż... Każde słowo mogło być inne. Rozszyfrowanie tego zajęło mi dwa lata, ale wiedziałam, co chce mi przekazać. Musiałam się udać do lasu. Wbiec tam, jak najprędzej, jeśli to, co matka napisała jest prawdą, tam nic mi nie będzie grozić, nikt nie może wejść do lasu Aniołów, gdzie jedynie wybrani mogą wkroczyć.
"Świąteczne dni zostały zapomniane, a anioły przestały ochraniać ludzkość" - Przypomniałam sobie słowa matki spisane na papierze. "Anioły" odnosiły się do Łowców, a reszty można było się domyślić.
Coś się stało i Łowcy przestali strzec reguł.
Siostra mego przyjaciela zatrzymała się i usłyszałam, jak daje znak Tsunade-sama.
- Przykro mi, Hokage-sama, ale Hinata-san wbiegła do lasu Aniołów. Nie mamy tam wstępu! - Zakomunikowała przełożonej, ale dalej już nic nie słyszałam, bo wbiegłam w głębiny lasu.
Czułam, jak krzaki drapią moje nogi i ramiona. Półmrok ogarniał las, co dawało mi trochę strachu. Nigdy nie lubiłam ciemności, a tym bardziej będąc w niej sama. Zaczęłam wątpić, czy słusznie robię.
- Hikari?! Wymłodniałaś! - Uśmiechnął się jakiś mężczyzna.
- Nie jestem Hikari, jestem jej córką. Nazywam się Hinata. - Lekko się skłoniłam przed nim.
Stałam teraz przed bramą z cegły, w miejscu, gdzie stała szkoła, w której szkolono Łowców.
- Nareszcie przybyłaś! Jestem Levene, twój wuj. - Szybko wprowadził mnie do środka, ciężka brama zamknęła się za naszymi plecami.
Teraz mogłam zobaczyć szkołę, przynajmniej tak sądziłam... ale... to była mała wioska! Zamek na wzgórzu, domy... ale nigdzie nie widziałam szkoły...
- Wszystkiego się dowiesz w swoim czasie. - Szepnął tajemniczo wuj.
Przyjrzałam mu się. Levene miał krótkie czarne włosy, pozostawione w charakterystycznym nieładzie. Był umięśniony, ale nie do przesady, ukazywała to czarna koszula. Rysy twarzy były mocne, surowe, jak u jakiegoś króla. Oczy były fiołkowe, a bladość cery dawała niezły kontrast.
- Czy moja mama...? - Głos uwiązł mi w gardle.
- Żyje, ale jest zatracona.
- Co znaczy "Zatracona"?
- Sama ci o wszystkim opowie, jak ją spotkasz. - Zaprowadził mnie na kraniec wioski.
Tam był mały, kremowy dom. Weszłam wraz z nim do środka.
- To twój nowy dom. Rozejrzyj się po nim, a ja przyjdę niebawem. - I odszedł.
Weszłam na piętro po długich, kryształowych schodach. Dom był bardzo elegancki i w dobrym smaku. Wyglądał, jak z mojego snu.
Byłam zmęczona i poszłam spać. Z samego rana czekał mnie trening.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz